Not logged in | Log in | Sign Up
Kierowcy odczują to w ten sposób, że nie będzie tak dużo zrywek jak to bywało do tej pory. Warto tutaj też zauważyć jak ograniczono w tym momencie linie 151. Z częstotliwości co 7-8 minut zrobiło się 20 minut.
Trzeba kiedyś zacząć spłacać te pińcet plus
Co to jest zrywka?
A tak z ciekawości jest gdzieś w Polsce jakaś regularna linia autobusowa kursująca co 5 minut lub częściej ?
A poza tym to piękna zimowa fotka.
Zrywka to nieplanowana zmiana w grafiku w związku z brakiem ludzi do pracy.
Odnośnie częstotliwości kursowania to np. linia 105 w Warszawie kursuje co 3 min. między 6 a 10.
Lublin nigdy nie miał i nawet nie zbliży się jakością do systemu warszawskiego, ogranicza się najbardziej uczęszczaną linię trolejbusową bardzo skrajnie, ale w sposób nie dający możliwości zagwarantowania samych pojazdów wielkopojemnych na niej. Dla samej 151 niewiele się zmieni bo trolejbusy będą tak samo przepełnione (w szczycie naprawdę bardziej się nie da), ale obciążone zostaną równoległe trasami linie, które mają też ograniczaną częstotliwość. W drugim tygodniu stycznia sytuacja była tak beznadziejna, że osiedla położone bliżej centrum były odcięte od komunikacji, pasażerowie nie mieli możliwości dostania się do środka autobusu/trolejbusu. Miasto całkowicie zniechęca do korzystania z komunikacji, mając samochód lepiej zostawić go na osiedlu graniczącym z centrum i przejść dalej pieszo. Co nam po unowocześnianym taborze, skoro mamy jedną z najgorszych organizacji komunikacji w Polsce. W niedzielę po ograniczeniach od lutego po mieście wszystkie linie obsłuży 28 trolejbusów, co da rezerwę na poziomie ponad 80 pojazdów. Paradoks tej sytuacji polega na tym, że ograniczona częstotliwość nie musi powodować aż takich cyrków - wystarczy dobre rozłożenie taktów i korekta tras. Przykład? Przystanek Ogród Saski, 150 i 151 co 20 minut. Odjeżdżają oba w odstępie 2 minut, gdzie wcześniej 151 jeździło co 7 minut. Mamy za to 18 minut przerwy w ciągu komunikacyjnym. Abramowice - 17 i 151 odjeżdżają w stronę centrum niemal w tym samym czasie, co znowu powoduje 18 minut dziury komunikacyjnej. Tutaj komunikacją rządzi betonowy umysłem pasażer, a ZTM podejmuje irracjonalne kroki niewiadomego celu. Miasto ma potencjał pod względem ułożenia tras, nie jest wcale duże, ale szybki przejazd pomiędzy skrajnymi częściami miasta staje się po prostu nierealny.
Niestety to prawda, co @Mikołaj Panasiuk napisał. W Lublinie z roku na rok coraz bardziej uwidaczniają się rządy lubelskiego betonu - mam tu na myśli zwykłego pasażera komunikacji miejskiej. Taki pasażer ma najwięcej do powiedzenia, żeby jego było na wierzchu - zwykła, typowa Pani Krysia czy Pan Stanisław. Nie ma tu zrozumienia innych pozostałych grup i osób, które też korzystają z komunikacji miejskiej. Owa Pani Krysia i Pan Stanisław muszą dojechać do swojej ulubionej apteki na ul. Narutowicza albo ulubionego hipermarketu E. Leclerc na ul. Zana 19, bo są tam tańsze jajka czy leki o parę groszy. Najgorsi są tu emeryci. Nie interesuje ich to, że pozostałe grupy społeczne pracują i muszą dojechać do pracy a uczniowie do szkoły. Przypominam, że emeryci jeżdżą bezpłatnie, natomiast pracujący mieszkańcy Lublina za przejazd komunikacją miejską płacą 100% za bilet. Niektórym się nie przelewa. Przykładem jest sytuacja z linią 21, która zmieniła swoją trasę po protestach starszych ludzi z dojazdem do WOMPu na ul. Nowy Świat, pozbawiając tym samym dzieci dojazdu do szkoły. Najgorsze w tym wszystkim jest to, że jeśli ZTM Lublin próbuje wprowadzić coś dobrego, to z automatu jest blokowany przez takich właśnie pasażerów. Owszem, inne miasta w Polsce konsultują propozycje układu komunikacyjnego ze swoimi mieszkańcami, ale ostateczny kształt komunikacji znajduje się w rękach miasta i organizatora komunikacji a nie zwykłego Pana Stasia czy Pani Krysi.
Dodając do swojej wypowiedzi, pragnę przypomnieć kwestię z darmowymi przejazdami dla uczniów do 21. roku życia, która wywoływała spór w 2017 roku. Gdyby się tak stało, co w rezultacie zablokował prezydent miasta (na całe szczęście), to ceny biletów znacznie powędrowałyby w górę. Nie jest to sprawiedliwe dla osób od 26. do 65. roku życia w momencie kiedy oferta przewozowa się zmniejsza.
Radni miejscy zabrali komunikacji miejskiej 28 mln zł, to mamy takie (d)efekty. Najpierw radni rozdawali na prawo i lewo uprawnienia do ulgowych i bezpłatnych przejazdów znacznie zmniejszając wpływy ze sprzedaży biletów, a potem przykręcili kurek z kasą. To że prezydent Żuk pozwala na takie działania radnych ze swojego klubu, to inna sprawa.
Nie wrzucajmy wszystkich lubelskich radnych do jednego worka, a to dlatego że: 1) Spór o wiek do uprawnień bezpłatnych i ulgowych przejazdów dla uczniów rozpoczął się pod koniec 2017 roku. Im wyższy wiek, tym bardziej groziło to sporą podwyżką cen biletów. 2) Rozdawnictwo uprawnień na prawo i lewo do ulgowych i bezpłatnych przejazdów uczniów weszło w życie od 1 stycznia 2018. W ówczesnym okresie obradowała jeszcze poprzednia kadencja rady miasta. 3). Wybory samorządowe do obecnego składu rady miasta odbyły się w dniu 21 października 2018 roku, czyli po wejściu w życie uchwały dot. uprawnień do bezpłatnych i ulgowych przejazdów w pojazdach komunikacji miejskiej wykonywanej na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie. 4) Od 1 stycznia 2018 roku zmniejszyły się wpływy ze sprzedaży biletów. 5) Po uchwaleniu budżetu Państwa na rok 2020 została przeznaczona znacznie mniejsza liczba pieniędzy do budżetu miast. 6) W konsekwencji problemów jakie nastąpiły w lubelskiej komunikacji miejskiej, obecny prezydent miasta i obecny skład rady miasta zostali zmuszeni do zmniejszenia wydatków na komunikację miejską. Dziwię się wszystkim, którzy oczerniają obecną władzę w Lublinie za ich postępowanie bo przez nich komunikacja nie jeździ a reszta rzeczy drożeje. Bądźmy realistami od czego to wszystko się zaczęło.
Jak już mówimy o tym temacie, przytoczę kilka ważnych dat. Nie wrzucajmy wszystkich lubelskich radnych do jednego worka, a to dlatego że: 1) Spór o wiek do uprawnień bezpłatnych i ulgowych przejazdów dla uczniów rozpoczął się pod koniec 2017 roku. Im wyższy wiek, tym bardziej groziło to sporą podwyżką cen biletów. 2) Rozdawnictwo uprawnień na prawo i lewo do ulgowych i bezpłatnych przejazdów uczniów weszło w życie od 1 stycznia 2018. W ówczesnym okresie obradowała jeszcze poprzednia kadencja rady miasta. 3). Wybory samorządowe do obecnego składu rady miasta odbyły się w dniu 21 października 2018 roku, czyli po wejściu w życie uchwały dot. uprawnień do bezpłatnych i ulgowych przejazdów w pojazdach komunikacji miejskiej wykonywanej na zlecenie Zarządu Transportu Miejskiego w Lublinie. 4) Od 1 stycznia 2018 roku zmniejszyły się wpływy ze sprzedaży biletów. 5) Po uchwaleniu budżetu Państwa na rok 2020 została przeznaczona znacznie mniejsza liczba pieniędzy do budżetu miast. 6) W konsekwencji problemów jakie nastąpiły w lubelskiej komunikacji miejskiej, obecny prezydent miasta i obecny skład rady miasta zostali zmuszeni do zmniejszenia wydatków na komunikację miejską. Dziwię się wszystkim, którzy oczerniają obecną władzę w Lublinie za ich postępowanie bo przez nich komunikacja nie jeździ a reszta rzeczy drożeje. Bądźmy realistami od czego to wszystko się zaczęło.
Znaczne ograniczenie budżetu na pewno nie pomoże funkcjonowaniu komunikacji. To radni decydują o budżecie, taryfie biletowej i rodzajach ulg. A że PiS ciągnie kasę skąd się da, np. z subwencji oświatowych dla miast i gmin, żeby dać jałmużnę Tadeuszowi z Torunia i do TVPiS, to inna sprawa.
Dokładnie... tak samo było ze zmianą numeracji linii. Linia 10 miała być 150 ale jednak na początku sierpnia ZTM się z tego wycofał bo i tu uwaga Pan dyrektor ZTM kazał się wstrzymać ze zmianą żeby zapytać pasażerów bo bał się pewnie że jak zmieni od razu (żeby był porządek skoro to linia trolejbusowa) to będą źle mówić o ZTM. I tak mówią źle. Od 10 lat mieszkam w LU kiedyś pamiętam że linie główne 31, 57... jeździły co 12 minut a teraz co 20. A w niedziele prawie raz na godzinę autobus? Co to w ogóle ma być. Tak beznadziejnie jeszcze nie było...
...I jedna z większych ironii jest to, że w tamtym czasie była lepsza częstotliwość mimo że wtedy 31 i 57 były obsługiwane w dużej części przez dość wysłużony tabor z PRL-u.
A co do lubelskich polityków, na nich nie ma co liczyć. Budowanie galerii handlowych, przebudowanie na siłę plac Litewski, stawianie tego gigantycznego słupa na rondzie za zamkiem... to nie rozwiązuje podstawowych problemów, z którym i miasto i województwo się borykają od co najmniej 1989 roku.
Chociaż nawet wtedy, stając na skraju przepaści (mam na myśli kryzysy komunikacyjne przełomu lat 80tych i 90tych- likwidacja linii podmiejskich, rozkładów szczytowych, poważny brak kasy) MPK jakoś znalazło sposoby na przetrwanie. Czasami trzeba samemu się ratować i tyle.
Jakby ZTM nieodpłatnie umożliwił obsługę przystanków przewoźnikom prywatnym(np pilotażowo BP Tour - ma bazę na miejscu i odpowiedni tabor) to by się dało zrobić takt 10 minut na bardziej obleganych liniach np 26/31/57 albo chociaż ich fragmentach. Bilet jak dawniej do czapki 1/2 zł albo 1,5/3 nawet. Ale potrzeba chęci z obydwu stron.
Według mnie rozwiązanie leżałoby w odpowiednim ułożeniu rozkładów jazdy. Należałoby postawić na linie podstawowe kosztem mniej uczęszczanych linii, bardzo ważna jest wspomniana wzajemna koordynacja rozkładów jazdy pokrywających się linii. Powinno być większe uruchomienie trolejbusów w ruchu. Należy postępować w stonowaniu z poszerzaniem uprawnień do ulg. Dodatkowo, jest dziura po Warbusie, więc powinien jeździć w ich miejsce prywatny przewoźnik po niższej stawce niż MPK.
No i nie można wracać do sytuacji, że jeżdżą przewoźnicy w oddzielnych systemach biletowych. To wytworzyłoby ogromne zamieszenie. Dobrym rozwiązaniem jest, gdy duża część pasażerów korzysta z biletów sieciowych, na wszystkie linie i kursy bez wyjątków (jak to było przed 2010 r.), tak by zachęcać do przyzwyczajenia się do korzystania z komunikacji miejskiej. Grunt tylko w tym, żeby to była dobra komunikacja.