Not logged in | Log in | Sign Up
Nawet brzydala złapałeś z tyłu!
Przez te dziesięć lat ZKM Gdańsk ścigał się z MPK Kraków kto pierwszy pozbędzie się stozłom, Kraków przegrał z kretesem.
Osobiście nie jest mi żal stozłom bo to wyrób tramwajopodobny nie pasujący zupełnie do dzisiejszych czasów ale z punktu ekonomicznego i problemów taborowych była lekiem na wszystko.
Jak już mówisz o nieprzystosowaniu do dzisiejszych czasów i wspominasz o Krakowie, to co powiesz o składach wiedeńskich z doczepami nawet z 1959 roku.
Nawet teraz z przebudowy wychodzą GT8S z 1975. Mają nowy człon i pojeżdzą pewnie z 15 lat.
Kto by się też spodziewał, że ostatnie stopiątki będą w potrójniakach jeździć.
@JP: Zimna w zimie, gorąca w lecie. Drgania od przetwornicy i giętkość pudła, która powodowała rezonowanie już przy niskich prędkościach. O wysokości podłogi nad główką szyny czy brak jakiekolwiek szczelności wagonu można zapomnieć, od dziadka wiem, że nawet nowe stopiątki potrafiły przeciekać.
@Piotr: O wiedeńcach co powiem? Są konstrukcyjnie i jakościowo jakieś 50 lat przed stopiątkami. Fotokomórki, ogrzewanie, płynniejsza jazda. To, że MPK nie radzi sobie z utrzymaniem tych wagonów to już inna sprawa.
O, merytoryczny technicznie komentarz, więc się dopiszę.
Jedną z większych wad stopiątki jest układ hamulca postojowego: silnik trakcyjny z tendencjami do wibracji powodował uszkadzanie mechanizmu rozpieraka szczęk a to, zaniedbane, prowadziło do wielu awarii: słabych lub braku okładzin, urywanie się całego rozpieraka z mocowania, uszkadzanie bębna hamulca na silniku trakcyjnym, decentrowanie wałów napędowych, hałas (luźne kubki na zwalniakach).
Wszystko to mniejsza lub większa drobnica i walczono z tym różnymi sposobami: rozpieraki z samoczynną kasacją luzów (W-wa), dodatkowe sprężyny na cięgnach zwalniaka (Bydgoszcz), eksperymenty z hydrauliką zamiast zwalniaka elektrycznego (W-wa, Bydgoszcz).
Przez, TYLKO!, hamulec postojowy, zaplecze wszystkich firm w PL zmieliło zęby kilka razy, od 102N, przez 13N, po 105N, 112N i 114Na. Tylko dlatego, że oryginalny hamulec postojowy PCC był innej konstrukcji a Konstal wyprodukował coś takiego, co wprost generowało nadmierne koszta przy obsłudze wagonów.
Helmut, jaki by nie był: E1, GT6, M/N S/C, miał rozwiązany problem na tacy: pasywny hamulec tarczowy w wersji hydraulicznej, koszta obsługowe: znikome względem stopiątki a brak wibracji na wózku trakcyjnym wychodził tylko wagonom na dobre.
I nie stan, nie cena NG, nie koszta modernizacji ale materiałochłonność i roboczogodziny obsługi przy konstalowskiej wersji PCC powodują, że ekonomia posiadania 105N jest dziś ŻADNA. W skrócie: nad 105N trzeba było walczyć, żeby jeździł jako sprawny technicznie. Zaś przy takim N8C można się w Gdańsku "spuszczać" nad detalami utrzymania.
A drugim największym babolem 105N był brak czujników prędkości na osiach (nie piszę już od kiedy to było w standardzie w tzw. helmutach). Zapóźnienie przemysłowe kraju wychodziło w 105N każdą dziurą.
Uprzedzam: 105N kochałem ale służby na nich, z roku na rok, coraz bardziej męczyły fizycznie...
Czy problem wibracji tych wagonów to pochodna uszkodzeń rozpieraka szczęk od wibracji i dodatkowo za małej sztywności pudła, czy coś jeszcze się na to składało? W Warszawie nawet w 105N2k obserwowało się często spore wibracje przy rozruchu, podczas jazdy i hamowania.
Silnik trakcyjny zawieszony, na śrubie, za nos, a drugie mocowanie to wielka obejma całego korpusu silnika do ramy wózka, i to wszystko. I od tego się zaczynało. A z drugiej strony silnik był dobijany wibracjami od wału kardana, rozpierak szczęk obrywał od silnika lub wału kardana a dopiero później sam pogłębiał wszystkie usterki układu napędowego razem wzięte. Przejście z wybiegu na hamowanie ED nie zawsze było płynne, rozruszniki kleiły się na stykach na bębnie, wózek po NG wytrzymywał średnio 2 lata bez wibracji. Charakterystyczne wibracje wózków słychac nawet na YT na rozruchu wozów.
To wszystko było błędne koło: co wysłać na najgorsze torowisko? 105N! A co było złomem bo jeździło po najgorszych torowiskach? 105N. Czego nie naprawiamy bo i tak zaraz będzie zepsute? 105N!
I tak w kółko.
Dziwne, że to tylko Gdańsk miał problem ze szczękami czy z szarpaniem na rozruchu i hamowaniu, co w innych miastach występuje raz na kilka składów...
Nie, to problem ogólnopolski: puszczanie końcówek przez PER, urywanie kardanów, pękanie śrub luzowników, wypadanie silników, ukręcane półosiek, silne utykanie przy przechodzeniu z wybiegu na hamowanie, klejenie rozruszników, liniowe, itd. Wszystkie te zjawiska spotkałem w innych miastach, na przestrzeni lat, w wielu odmianach 105N/805N. Jedni utrzymywali tabor lepiej, inni gorzej, określone modele mają określone znane wady, stwierdzenie, że tylko Gdańsk miał problemy to trochę duże uogólnienie.
Nie trzeba mieć doktoratu, wystarczy przeszukać tag awaria na phototrans.eu po zdjęciach produktu Konstalu i okazuje się, że tramwajowa Polska w awariach składa się jednak ze wszystkich sieci, nie tylko z Gdańska (a nigdzie nie pisałem, że typowe awarie to z Gdańska, wiele z nich spotkałem jako pasażer w MPK Kraków - komunikacja nr 1 kiedyś - czy w TW Warszawa - wielkie nakłady na zbiorkom - w MPK Poznań - tam ogólnie cud i malina bo Modertrans tuż obok - i tak dalej...).
Uogólnienia są złe.
Chris_C: te ewentualne "zalety" wiedeńców i innych helmutów też nie powstały od razu - te wozy były także później modernizowane, ale tak naprawdę co do zalet wozów "helmutopodobnych" nie do końca jestem przekonany: szarpią jak wszystkie nastawnikowce, mają niewygodne stopnie, fotokomórki bez możliwości wymuszonego zamknięcia wydłużają postój, z ogrzewaniem też bywa różnie, w dobrze utrzymanej stopiątce jest ciepło w zimie.
Herbatnik: Wyjaśnij więc proszę dlaczego w Gdańsku coś takiego jak hamulce szczękowe nie istniały, a motorowi ratowali się czuwakami? Oficjalny argument zajezdni był zawsze jeden i ten sam- po co naprawiać, skoro i tak zaraz to pójdzie na złom, a wozy jak jeździły- tak jeździły lepiej lub gorzej. Co do szarpania - Bydgoszcz swego czasu wymyśliła taki patent, że jak motorowy za długo trzyma na hamulcu(co jest nagminną plagą) to załączają się skrzydełka i dzwoni wewnętrzny dzwonek- szkoda, że w sumie nikt z tego patentu nie skorzystał...