Not logged in | Log in | Sign Up
W ostateczności to można jeszcze szybę w oknie wybić...
Jak w Lublinie. Tyle, że u nas widać ich z daleka dzięki odblaskowym kamizelkom i można jeszcze sto razy skasować bilet. Najbardziej spodobali się kontrolerzy w Trójmieście - normalnie ubrany człowiek z plakietką na szyi, często również w ciemnych okularach.
@Bobby - Często jest napisane przy młotku "W razie niebezpieczeństwa". Działanie więc usprawiedliwione.
Co złego jest w tym, że na widok kontrolerów ktoś skasuje bilet? Wszak cel zostanie osiągnięty. Oczywiście nie wyobrażam sobie całkowitego zastąpienia "standardowej" kontroli taką, lecz uważam to za idealny sposób na zwiększenie wpływów z biletów oraz podniesienie wizerunku przedsiębiorstwa.
Wizerunek przedsiębiorstwa to jedno, natomiast przyzwolenie społeczne do okradania się i oszustwa to drugie. Zdecydowanie lepszy to zaprezentowany tu system, gdzie szybka i stanowcza kontrola wyprowadza "za kark" cwaniakujących złodziejaszków, niż takie sporadyczne tylko kontrole jak na naszym "podwórku"...
@Gustawek: a ci nie mają przypadkiem odblaskowych kamizelek? :> @Adam G.: złe jest to, że na tej zasadzie, to nikt by nie kasował biletów, tylko wszyscy stali by w oknach i wypatrywali grupy "kanarów", którzy przeprowadzą kontrolę! A wtedy większość pasażerów zdążyłaby jeszcze skasować przygotowane wcześniej bilety... /kl
No właśnie. Przy takim systemie oczojebnych kanarów rzucających się z daleka w oczy, to wystarczy, że każdy będzie wypatrywał takich przed autobusem. Tak to można kilka miesięcy jeździć na jednorazowym bilecie. Jak są incognito, to człowiek nie zna dnia ani godziny. Nic tak nie podnosi ciśnienia pasażerom jak wejść sobie ostatnimi drzwiami i powiedzieć dla jaj donośnym głosem "proszę okazać bilet do kontroli".
A to u was w autobusach kierowcy nie blokują kasowników przed kontrolą? Nawet gdyby byli ubrani w kamizelki to kierowca zauważy ich pierwszy, zablokuje kasowniki i nikt już biletu nie skasuje. Rewizorzy w odblaskach nie wykluczają rewizorów incognito.
Wspaniale, tylko chyba ani Lipton ani Amalio nie umieją czytać :] Jak już doczytacie, to zapraszam do dalszej dyskusji
Kontrole z doskoku oczywiście muszą być przeprowadzane pomimo wprowadzenia takiej metody, niemniej jednak kontrolerzy również muszą być w mojej opinii umundurowani (nie w odblaskowe kamizelki, tylko choćby firmowe kurtki).
A teraz wszyscy zwolennicy zamordyzmu - zastanówcie się: w Warszawie wprowadzono jakiś czas temu umundurowanie dla kontrolerów biletów. Czy nikogo oni nie łapią? Nikomu nie wlepiają kwitu za brak biletu? Bzdura - z moich obserwacji wynika, że i tak zawsze kogoś "mają". Powiecie, że pewnie tu, w Rydze, tacy "odblaskowi" kontrolerzy nie ujawniają ludzi bez biletu? No to powiem Wam, że praktycznie zawsze z takiego pojazdu wypraszano 2-4 gapowiczów. A tych jest w łotewskiej stolicy naprawdę niewiele (łatwo to sprawdzić, bowiem istnieje obowiązek przyłożenia biletu do czytnika w pojeździe, niezależnie od rodzaju tegoż biletu).
@zelmer - nie, u nas (zresztą w Rydze również) to kontroler blokuje kasowniki.
To teraz jeszcze wszyscy zastanówmy się, jak wygląda kontrola przeprowadzana przez nieumundurowanego kontrolera. W Warszawie i tak jest całkiem cywilizowanie, bo zazwyczaj są to młodzi ludzie, czasem zresztą miłośnicy. Gdzie indziej nie czuję się przyjemnie, gdy do pojazdu wsiada jakiś niechlujnie ubrany człowiek i żąda ode mnie okazania biletu. Spada nie tylko wizerunek przedsiębiorstwa komunikacyjnego, ale i całego miasta.
Przecież wystarczy by kierowca wiedział odpowiednio wcześnie o kontroli i zawczasu zablokował kasowniki. W dobie telefonii komórkowej czy wewnętrznych sieci radiowych nie powinno to stanowić problemu, można też wydac stosowną dyspozycję w ekspedycji na pętli.
Problem w tym, ze kontroler ma obowiązek zaczekać aż pasażerowie skasują bilety, a kierowca z kabiny tego nie widzi. Może być tak że zrobi to w czasie kiedy pasażerowie jeszcze je kasują.
Adam G. nie wiem co ja tam mam doczytać niby. Jeżeli chodzi o to, że nie wyobrażasz sobie wyeliminowania całkowicie "normalnych" kontroli, to wiesz co... za dużo znam osób które jeździł bez biletu by stwierdzić, że masz rację. A takie kontrole jak na obrazku wcale niczego na plus nie zmienią. Ale już przechodząc do następnej części wypowiedzi, to może zaznacz, że jest to wyłącznie Twój gust jeżeli uważasz, że jakaś banda w kamizelkach, wcale nieubranych lepiej niż przeciętny kanar w PL wsiada do autobusu i podnosi w ten sposób wizerunek przedsiębiorstwa. Zwłaszcza, że opóźnia przejazd autobusu. Co najwyżej wywołuje strach i frustrację a na tym chyba ciężko budować dobry wizerunek. Wygląda to tak jak zabezpieczanie olimpiady w Pekinie przez Wojsko :] Zapraszam np do Bochum. Tam o bilet z uśmiechem na twarzy po prosi Cię facet ubrany schludnie i elegancko, obowiązkowo pod krawatem. Tak, przy takiej kontroli człowiek może czuć się dobrze.
Gdybyś jednak doczytał, to nie pisałbyś, żebym zaznaczył, że to wyłącznie mój gust. Zresztą, wystarczy trochę pomyśleć. Nie jestem profesorem ani żadnym autorytetem i nie mam prawa głosić jedynej słusznej prawdy. Mogę jedynie przedstawiać swoją opinię i popierać ją argumentami.
Porównanie do chińskiego reżimu jest absurdalne. Chodzi mi o to, że taka kontrola zarówno działa na wizerunek lepiej niż niechlujnie ubrany kanar, jak i jest skuteczna. Idealne rozwiązanie na kraj taki jak Polska, gdzie wciąż jest sporo cwaniaczków, a jazda bez biletu nie kojarzy się z kradzieżą. Przecież nie mówię o wprowadzeniu tego gdzieś w Niemczech, gdzie mamy do czynienia z zupełnie innym społeczeństwem i kulturą prawną. Obecne kontrole biletów w Polsce niestety nastawione są głównie na złapanie cwaniaków, doszukanie się braku jakiegoś dokumentu itp. Czas wreszcie zmienić ten sposób traktowania ludzi.
Ci ludzie ze zdjęcia poza odblaskowymi kamizelkami mają cały strój służbowy i również kontrolują z uśmiechem na twarzy. Taki sposób przeprowadzania kontroli uważam za doskonałe w naszych warunkach uzupełnienie tej "standardowej".
Napisałem też wyraźnie, że tę "zwyczajną" kontrolę powinni wykonywać odpowiednio ubrani kontrolerzy. Nie miałbym nic przeciwko, gdyby wyglądało to tak jak w Bochum. Nie wiem, czy wiesz, jak obecnie wyglądają w większości polskich miast kontrolerzy, ale zapewniam Cię, że często bardzo daleko im do takich standardów.
Konkludując: przedstawiony na zdjęciu sposób kontroli biletów wydaje się być (dla Polski) najlepszym rozwiązaniem, jeśli chodzi o stosunek wydajność/skuteczność/wizerunek. W trakcie "zwykłej" kontroli, nie udaje się ukarać większej ilości gapowiczów ze względu na to, że na jednego kontrolera może przypadać zwykle tylko jeden taki gagatek. Tutaj karę dostają wszyscy jadący bez biletu. Kontrolerzy zaś są bezpieczni, bo obok stoi radiowóz Policji. Patrzenie na to wszystko z perspektywy Niemca oczywiście nie ma sensu, bo to są zupełnie inne realia.
"Porównanie do chińskiego reżimu jest absurdalne." Nie wydaje mi się. Bo to ta kontrola wygląda absurdalnie. Raczej zero komfortu psychicznego dla osoby spoza miasta a tym bardziej kraju jak widzi radiowóz, grupę ludzi zatrzymującą pośrodku drugi autobus i zaczynającą swoją robotę. Właśnie to chyba świadczy o bezradności i poziomie społeczeństwa jeżeli trzeba się uciekać do takich metod. No chyba, że jest to przesadzone... to wtedy jest to absurdalne jak wojsko na olimpiadzie Co do odwzorowywania tego na Polskie realia, to u nas bardziej jest potrzebna skuteczna metoda ściągania długów, bo są giganci którzy wiszą po kilkanaście czy kilkadziesiąt(!) tysięcy złotych. I taki pomysł się znalazł - wpisywanie nazwisk na listę dłużników, ale zrobiono to oczywiście po macoszemu, bo na taką listę trafia się nawet za jeden przejazd bez biletu. A chyba każdemu może się zdarzyć raz zapomnieć lub zwyczajnie zgubić tego biletu, a można się narazić na takie nieprzyjemności, że człowiek potem kredytu wsiąść nie może. Dlatego najprostszym sposobem byłby obowiązek odbijania karty na oczach kierowcy przy wsiadaniu pierwszymi drzwiami. Masz bilet, to jedziesz, a jak nie masz to nie wsiadasz albo kupujesz u kierowcy. Efektywne i tanie.
Co do kontroli w Niemczech, to wiem z opowieści, że w połowie lat 90-tych kontrolerzy byli wspomagani przez psy (takie z ogonem
Czułem się jak najbardziej komfortowo psychicznie podczas takiej kontroli. Co do wsiadania pierwszymi drzwiami - o ile omawiana tu kontrola opóźnia pojazd raz na jakiś czas o minutę, o tyle takie rozwiązanie opóźnia pojazd na każdym napotkanym przystanku o dobre kilkanaście-kilkadziesiąt sekund.
A czy któryś z panów uczestniczących w dyskusji był może kierowcą lub kontrolerem?
Bo mi się wydaję ,że ...wiecie że dzwoni ,tylko nie wiecie w którym kościele!