Not logged in | Log in | Sign Up
Haha, nigdy takiego durnego stwierdzenia nie słyszałem. Rowerzysta zawalidrogą? Śmieszny jesteś.
Rozumiem, że jest Ci żal gdy siedzisz w śmierdzącej puszeczce i w korku mija Cię rowerzysta. Jeśli zazdrościsz ludziom na dwóch kółkach może czas wyjąc tłuste cztery litery z samochodziku i wsiąść na rower? Zdrowiej, taniej i lepiej dla środowiska.
Powiedziałbym, że największą zakałą poznańskich ulic jest PZ...
Każdy rowerzysta na ulicy zawsze był, jest i będzie zawalidrogą. Od tego są ścieżki rowerowe i boczne uliczki, by nimi jeździć. I wcale nie jest mi żal, bo autem jeżdżę od święta, tylko wkurza mnie jak motorniczy/kierowca autobusu musi nagle hamować, bo jakiś matoł bez wyobraźni zapragnie nagle i bez sygnalizacji zjechać swoim jednośladem z chodnika lub ścieżki na ulicę czy torowisko, bądź przejeżdża na czerwonym.
@Abtow7: Nie no, fakt nie jest zawalidrogą. Szczególnie w momencie gdy jezdnia jest wąska a on jedzie 15 km/h, wyprzedzić się nie da, a za nim ciągnie się korowód pogrzebowy. Albo gdy wyjeżdża na partyzanta na ulicę, a Ty musisz odbić, żeby go nie uderzyć gwałtownie przy tym hamując. Ludzie za Tobą też hamują, tworzy się zator i masz.
Natomiast jeśli dalej będziesz pisał takie obraźliwe komentarze, długiej kariery Ci nie wróżę.
Bo na rower powinno być prawo jazdy, a egzamin powinien być trudniejszy niż na samolot... Jest ścieżka rowerowa to jedzie palant jezdnią (np. Mieszka I, Szelągowska), nie ma ścieżki, chodnik wąski, ruch przeciętny na jezdni, to jedzie palant chodnikiem i dzwoni na wszystkich (np. Szydłowska, Wołyńska).
Dokładnie. Sam wiosną i latem jeżdżę dużo rowerem, a jakoś potrafię ocenić realnie sytuację i nie pcham się na dwupasmówki. Nie jadę jezdnią gdy jest szeroki chodnik, albo ścieżka rowerowa.
No spoko tylko gdzie na powyższym zdjęciu ów ścieżka rowerowa jest? Jeśli jej nie ma, to jakiekolwiek przerzucanie frustracji na rowerzystów jest bezzasadne. A znacznie większym i bardziej irytującym problemem są wszelkiej maści skutery. Zaś argumenty co do określmy to nieodpowiedzialnych manewrów do mnie nie trafiają już wcale. Wszystko zależy od człowieka i tak jak zdarzają się matoły jeżdżące rowerami, to tak samo niebezpieczne są matoły jeżdżące samochodami i innymi pojazdami.
A myślisz, że ten zawalidroga wypuści autobus z zatoki? Nie! Autobus wyjedzie za nim, potem będzie się wlókł 300 metrów 10 kmh zanim będzie mógł wyprzedzić szanownego rowerzyste.
Bo to trzeba znać przepisy, kiedy można jechać chodnikiem a kiedy nie, a z tym to bywa różnie, szczególnie w przypadku aspołecznych osobników negujących wszelkie akty legislacyjne (a takich na rowerach jest pełno). @Amalinium: Apropos skuterów to pierwszy krok został poczyniony - wprowadzenie obowiązkowych praw jazdy na te pierdzichujki. Znając nasze organy ścigania bankowo wezmą się za kierujących owymi pojazdami już pierwszego dnia obowiązywania nowego prawa. Niestety rowerem dalej można jeździć po drogach publicznych bez znajomości jakichkolwiek podstaw prawa drogowego :(
No niestety to prawda. Ale tak jak właśnie napisałeś dobrze, że zabrali się za skutery.
Ja autobus wpuszczę o ile nikt w samochodzie nie siedzi mi totalnie na ogonie bo wtedy grozi moje hamowanie tym że mnie uderzy. Na Szelągowskiej nie da się jechać ścieżką jeśli wyjeżdża się za ulicą Winogrady np. z posesji bo zwyczajnie nie ma jak na nią zjechać. Jazda ul. Szelągowską pod górkę jest zresztą głupotą największego kalibru ale w stronę Armii Poznań nie jest to takie oczywiste. Kodeks mówi też że można jechać ulicą jeśli ścieżka nie prowadzi w kierunku w którym chcemy jechać np. ul.Podwale w kierunku ronda Śródka. W tym przypadku na zdjęciu jedzie jak najbardziej prawidłowo choć jeśli porusza się ok. 15km/h to lepiej dla niego żeby jechał chodnikiem choć to niezgodne z przepisami to bezpieczniejsze. Jak jedzie ok. 30km/h to żaden cham go nie będzie wyprzedzał na odległość 15cm bo nie będzie jechał przy samej krawędzi. Wyobraźni życzę towarzyszom za kółkiem:)
A jeszcze odnośnie zawalidróg, korowody ciągną się też za Tirami za miastem. W mieście dla zmotoryzowanych zawalidrogą są też tramwaje i autobusy. Nie da się do końca odseparować różnych użytkowników dróg i też nie ma takiej konieczności. Korona nikomu z głowy nie spadnie jeśli zamiast jechać na chama i wyprzedzać na ciągłych i w innych niedozwolonych miejscach (zwykle po to bym go dogonił na światłach) pojedziesz przez chwilę 30km/h. Bezpieczniej dla ogółu a czasowo i tak wyjdziesz na jedno choć wiem że wydaje się inaczej.
Ok, ale nie mówmy tutaj o gimbusach którzy pomykają swoimi makrokeszami. Mam na myśli tutaj ogarniętych rowerzystów (a ten na zdjęciu raczej na takiego wygląda). Oczywiście nie popieram jeżdżenia jezdnią gdy obok mamy ścieżkę rowerową, ale jeśli jej nie ma to rowerzysta ma prawo korzystać z drogi tak samo jak każdy inny pojazd. Nie popieram i jestem przeciwny łamaniu prawa, ale jeśli ktoś jedzie zgodnie z przepisami, sygnalizuje skręt poprzez wystawienie ręki, puszcza autobus lub gdy ma okazję zjedzie na bok aby puścić ruch to nie powinniście mieć do niego pretensji.
@Michał Kaźmierczak- Bardzo się boję. Mam takie samo prawo do wyrażania opinii jak i ty.
No i żeby nie było, popieram prawo jazdy na rower Ja zawsze stosuję się do przepisów, puszczam autobusy i widzę tego efekty w postaci podziękowania ręką czy awaryjnymi. I proszę.. nie wrzucajmy do jednego worka cwaniaczków na bmx i poważnych rowerzystów.
W Poznaniu znaleźć ogarniętego i poważnego rowerzystę to jak znaleźć igłę w stogu siana... Przypomniała mi się teraz sytuacja jaka miała miejsce latem na skrzyżowaniu Pułaskiego x Wielkopolska x Nowowiejskiego. Rowerzysta przejechał przez skrzyżowanie na czerwonym, przez niego kierowca samochodu musiał ostro odbić i wpierniczył się pod tramwaj, a ten rowerowy cwaniaczek zjechał na chodnik (o mało nie rozjeżdżając dzieciaka) i uciekł z miejsca zdarzenia. Szukaj teraz takiego jak to nawet nr rejestracyjnych nie ma...
Jeżeli tramwaj nie miał kamer to może być lipa... Współczucia dla kierowcy, uratował życie debilowi a sam rozwalił sobie auto. A akurat w tej okolicy to o rowerowych piratów nietrudno, wszak niedaleko znajduje się słynny "rozbrat" - z tej patologii wywodzi się wielu zwolenników jazdy byle jak i byle gdzie.
Spoko, rozumiem. Takiego zachowania również nie popieram ale pamiętajcie, że są normalni rowerzyści i nie wrzucajmy wszystkich do jednego worka
Widać, jakie macie pojęcie o poznańskim, rowerowym światku. Nie powiem - faktycznie trafiają się rowerowe "jełopy", którym przepisy kodeksu drogowego są zdecydowanie obce. Jako kierowca samochodu, niejednokrotnie wyzywałam takich delikwentów za nieprawidłowe korzystanie z dróg. Jednak mimo wszystko nie zgadzam się, że "każdy rowerzysta na ulicy zawsze był, jest i będzie zawalidrogą". Często podróżuję na rowerze i wierzcie mi, bądź nie, ale - jeśli stoję razem z puszkami na czerwonym, to po pojawieniu się zielonego światła, pierwsza opuszczam skrzyżowanie. Moja średnia prędkość w mieście jest zbliżona lub większa niż autobusu miejskiego. To chyba nie jest mało? Poza tym - biorę udział w przeróżnych rajdach rowerowych, tak więc orientuję się, jakich rowerzystów można spotkać na poznańskich i wielkopolskich drogach. Większość z nich mogłaby, np. "PeZety" nauczyć, jak właściwie należy korzystać z dróg. :]
Zgadzam się w stu procentach z Izabelą
Małe sprostowanie... Zgodnie z kodeksem prawo o ruchu drogowym rowerzyści mają zakaz jeżdżenia po chodniku wtedy, gdy świeci słońce i ulica ma ograniczenie prędkości do 50km/h. Niestety, jeżeli chodnik jest wąski, a rowerzysta ma jeszcze pretensje, że mu nie schodzisz (a w ten sposób takich ludzi tępię), próbuje się przepchnąć lub dzwoni na Ciebie, gdy idzie pełno ludzi. A z czerwonym światłem - rowerzystów przejeżdżających sobie przez czerwone (zarówno przez jezdnię, jak i przez przejście) widzę częściej niż samochody. Drugie miejsce po nich mają motorniczy. A rowerzyści przejeżdżają przez przejścia dla pieszych, nie przez przejazdy dla rowerzystów i jeszcze mają pretensje, gdy danego cyklisty nie wpuszczasz.