Not logged in | Log in | Sign Up
Najgorsze jest to, że nawet nie wiadomo kogo pociągnąć do odpowiedzialności za zgnojenie komunikacji regionalnej w Polsce. Możemy patrzeć tylko z zazdrością na Czechów czy Węgrów.
No i stało się to, co od dawna było nieuniknione. Żałuję, że nie miałem więcej czasu na udokumentowanie ostatnich miesięcy funkcjonowania przewoźnika, którego spośród wszystkich darzyłem największym sentymentem. Załączam ostatni, cięty "po cichu" jeszcze kilkakrotnie w ostatnich miesiącach rozkład jazdy, jaki najprawdopodobniej funkcjonował aż do dzisiaj (z historią zmian sporządzoną na podstawie licznych karteczek wiszących na dworcu)- https://drive.google.com/file/d/0B06u8rrs6gRDSnd1RzdWcmlmX00/edit?usp=sharing
A tak na marginesie, to Beskidus też chyba do reszty się kończy, bo już cztery ich wozy na otomoto wiszą (dwie H7, Gemini, Vero).
To co mi się podobało w tym PKS-ie to bardzo oryginalne i charakterystyczne malowanie autobusów. Jak w 2010 roku byłem w Żywcu, wydawało mi się, że PKS kwitnie i trzyma się świetnie - dużo kursów, zróżnicowany tabor... a kilka miesięcy później zaczęło się to gwałtownie walić.
Ktoś te kursy po nim przejął, czy nikt? Pracownicy założyli jakąś firmę, czy spółdzielnię jak np. w Krynicy, czy Włoszczowej, czy wylądowali w pośredniaku?
@PKM&WPK odpowiedzialność za to ponoszą wszyscy głosiciele jedynego słusznego poglądu, że kolej i komunikacja autobusowa to przeżytek, a nowoczesny transport to co najmniej 3 samochody w każdej rodzinie (oczywiście o średniej wieku minimum 15 lat).
Podziękujcie bylym "stołkarzom" z MPK Łódź, którzy tę firmę rozkradli do reszty.
Kto jest odpowiedzialny? Ano mówię i objaśniam, za komuny (a właściwie socjalizmu) w PKS-ach każdy miał na wszystko wywalone, bo to się mimo wszystko kręciło. Ludzie nie mieli samochodów, nie było komkurencji. Chamstwo, kradzieże, wyzwiska w stosunku do pasażerów były na porządku dziennym - bo pasażer był skazany na PKS-y. I tak samo jak szarzy kierowcy rozumowali dyrektorzy - firma państwowa, ja mam posadę mi nie zależy. Ustrój się zmienił, ludzie nie. Natomiast zaczęły wyrastać powoli prywatne firemki prowadzone przez ludzi którym zależało na wizerunku firmy i kliencie bo musiał mieć z tego zarobek. PKS-y olewały przez wiele lat to wszystko, w letargu patrząc jak prywaciarz podbiera ludzi. Ludzie idą do prywaciarza i linia jest nierentowna? ,,Podnieśmy ceny, spłynie większa kasa i będzie rentownie! Kurczę, nie udało się? Dobra, uwalamy linię``. Prywaciarz walczy o klienta stosując promocje, dbając o sprzęt, o kulturę kierowców (są wyjątki ale w moim regionie akurat największemu wrogowi PKS-u nie mam nic do zarzucenia). PKS ma za to gdzieś, bo ludzie na stanowiskach mimo 25 lat nowego ustroju nie mogą przywyknąć do nowych realiów i że o klienta się walczy. Ok, prezesi się zmieniają ale ksiegowość, kierownictwo, działy przewozów pasażerskich to w większości ludzie zatrudnieni w latach 80. Prawda jest niestety taka że PKSy upadają na własne życzenie, na skutek wieloletnich zaniedbań. Podam przykład z mojego podwórka. Lokalny PKS. Zero informacji na dworcu, wejdziesz na dyspozytornię obwieszoną napisami ZAKAZ WSTĘPU to zostaniesz niemalże pobity, w 95% na wioskach BRAK rozkładu jazdy, sprzęt (Autosany) w większości w stanie agonii, wygląd niektórych kierowców odstrasza, to samo ich zachowanie. Jazda 10 min przed czasem? Co w tym złego, przecież się wcześniej wychodzi !! Autobus nie przyjechał? No i co, zepsuł się i co ja zrobię?? Niestety, firmy nie interesuje tak naprawdę co się dzieje i dlatego lokalni prywaciarze rosną w siłę tak naprawdę wykańczając PKS. Na linii do Olsztyna, która mogłaby przynieść realny dochód podczas gdy 2 prywaciarzy się bije o klienta obniżając ceny na wybranych kursach nawet do 4,00 zł, PKS podwyższa tymczasem cenę do 6,60 zł.
Inną sprawą jest to, że PKS utrzymuje się głównie z przewozów uczniów na normalnych (zawodówki, liceum) i szkolnych (podstawowa, gimnazjum) kursach. Tymczasem za kilka lat się okaże że źródełko wysycha bo po prostu.. nie będzie kogo wozić, mówię tutaj o drastycznie niskim przyroście naturalnym. I wymiana taboru na minibusy nic nie da, bo kierowcy trzeba będzie zapłacić tyle samo, koszty obsługi też na takim samym poziomie i tak naprawdę kilka litrów ropy to kropla w morzu kosztów. Prawda taka że dla komunikacji lokalnej nastały trudne czasy.
I co z tego, że są prywaciarze jak się nigdzie nimi nie da dojechać poza uczęszczanymi traktami.
Na całe szczęście, do Żywiecczyzny ta reguła nie ma większego zastosowania- do piątku istniały tylko 3 fragmenty linii, które przed laty obsługiwał PKS, a obecnie nie jest na nich prowadzona komunikacja regularna: 1) Kamesznica Złatna 2 - Kamesznica Złatna Pętla (skrócenie o jeden przystanek), 2) Sopotnia Mała 3 - Sopotnia Mała Hulbuje (skrócenie o 2), 3) Ślemień Pod Borem - Ślemień Gajówka (też o 2). Problem raczej marginalny, bo to wszystko środek lasu. Wskutek ostatecznego upadku żywieckiego PKS, odcięta od komunikacji została jedynie wieś Kocoń w gm. Ślemień (ale rożnica to niewielka- bo dojeżdżała tam tylko jedna para kursów). Są za to przynajmniej 2 miejsca, których już wymieniał nie będę, gdzie PKS jeździć nie chciał, a busiarze jeżdżą. Wniosek z tego płynie jeden- przewozy na Żywiecczyźnie są jednak rentowne, ale nie dla PKS.
Zapomniałem o Glinka Rondo - Glinka Granica (1 przystanek), kiedyś tam jedna para dojeżdżała, PKS się wycofał i nikt nie wszedł na jego miejsce. Też środek lasu.
Cacciamali na Twoim podwórku działa Mobilis. Tyle, że on się nawet nie ogarnął, tkwi dalej w tej agonii i jak na razie nie widać, żeby coś robił, żeby z niej wyjść. Nie potrafią zrobić wspólnej oferty dla wszystkich PKSów z grupy, skoordynować rozkładów jazdy, a przede wszystkim żeby je zmienić, żeby godziny objazdów były dopasowane pod pasażerów. Nie wiem czy to strach przed "góra" z Warszawy czy "góra" nie wie co się wyprawia w jej oddziałach, albo wogóle mają taką autonomię, że to mają...